piątek, 5 października 2012

Forever - Rozdział II

W końcu dodaję drugi rozdział :3
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :]
A, i mam wiadomość dla tych, którzy nie przeczytali zakładki "O opowiadaniu" - to NIE jest FF z Naruto, co może sugerować nagłówek ^^"
W każdym razie, zapraszam do czytania.

~*~

Rozdział II


         Po ogłoszeniu wszyscy członkowie armii udali się do domu, by się przebrać i ruszyć na trening. Szli pomiędzy zwykłymi ludźmi, szepczącymi, płaczącymi… Niektórzy spoglądali w stronę ninja ze współczuciem.
Wśród osób, należących do wojska znajdowały się również dziewczyny, jednak było ich bardzo mało. Jedną z nich była przyjaciółka Hikaru, Chie. Ona zdawała się nie bać niczego. Hiru zawsze ją za to podziwiał, ale nie widział, czy to nie tylko pozory. W końcu chyba każdy boi się wojny…
         Kiedy już wszyscy zebrali się na polach treningowych, trenerzy rozpoczęli wydawanie rozkazów. Tak zaczął się morderczy trening. Wszyscy ćwiczyli ciężko. W szczególności Hikaru. Za każdym razem, kiedy odczuwał strach, starał się najmocniej jak potrafił. Przeważnie po to, aby zapomnieć o strachu. Jednak tego nie można wyrzucić z siebie ot tak. To jest o wiele trudniejsze niż się wydaje.
         Jeden z trenerów nakazał im przebiec się kilkakrotnie wokół pola, na którym trenowali. Dziewczyny ćwiczyły tak samo ciężko jak chłopcy i mężczyźni. Na wojnie nikt nie będzie zwracał uwagi czy przeciwnik jest mężczyzną, czy kobietą. Będzie po prostu osobą, którą trzeba wyeliminować. Ale żadnej dziewczynie, a już na pewno nie Chie, to nie przeszkadzało. W końcu po to zgłosiły się do wojska. Chociaż przyjaciółka Hikaru zrobiła to również przez wzgląd na swojego ojca.
         Gdy w końcu nadzorcy wydali rozkaz: „Rozejść się!” był wieczór. I to dość późny. Hikaru chciał iść do domu, jednak zatrzymała go Chie.
- Chciałbyś gdzieś pójść? – spytała. – Jako nagroda za ciężki dzień.
Chłopak był zaskoczony propozycją dziewczyny.
- Chętnie – odpowiedział po chwili. – Tylko muszę się przebrać. Śmierdzę – zażartował.
- Jasne, ja też muszę – uśmiechnęła się lekko. – To widzimy się za godzinę przy fontannie w centrum?
         Blondyn przytaknął i poszli w swoje strony.
         Universe - Echoes
Kiedy był już w domu, szybko się wykąpał i ubrał T-shirt i jeansy. Wziął portfel i wyszedł z domu. Kiedy spojrzał na zegarek na jego lewej ręce, zdał sobie sprawę, że ma jeszcze jakieś piętnaście minut, więc szedł spokojnym krokiem w stronę miejsca, w którym miał się spotkać z Chie. Jak się okazało, dziewczyna już tam na niego czekała. Siedziała na murku i kołysała się w przód i w tył, patrząc w dół.
- Spadniesz – powiedział Hikaru, podchodząc do niej.
- Nie bój się. Najwyżej trochę popływam – odparła, dalej nie podnosząc wzroku.
Blondyn usiadł koło niej i milczał. Starał się znaleźć jakieś w miarę sensowne tematy do rozmowy, ale na próżno, więc w końcu spytał:
- Gdzie chcesz pójść?
- Hmm… - zastanowiła się. – Masz ochotę na lody?
- Jasne – uśmiechnął się. – Chodźmy.
         Podnieśli się i udali się w kierunku budki z lodami. Szli szerokimi ulicami, zapełnionymi ludźmi. O tej porze zawsze był największy tłok, ale oni spokojnie wymijali kolejne osoby, kierując się w stronę lodziarni. Stała na ulicy, w której znajdowały się przeróżne bazary i targi. Kolejka nie była zbyt duża, więc kiedy stanęli przed sprzedawcą każde z nich wybrało swoje ulubione smaki i poszło dalej. Tym razem, kierowali się w stronę tarasu widokowego – miejsca najbardziej wysuniętego na północ na Fiore. Stamtąd można było podziwiać piękne nocne niebo oraz inne wyspy. Te większe zawsze mocno świeciły, pięknie wyglądając, a te mniejsze – lekko błyszczały pośród gwiazd. Każdej nocy było na co patrzeć.
- Zawsze lubiłam tu przychodzić – Chie przerwała ciszę.
- Tak – Hikaru przytaknął. – Ja też.
- Jak myślisz… Kiedy wyruszamy na… - nie była w stanie dokończyć.
- Nie wiem – odparł. – Na razie nie myśl o tym – uśmiechnął się szeroko.
- Mhm… - dziewczyna spojrzała na niego, po czym znów zerknęła w przestrzeń z lekkim uśmiechem. – Masz rację.
- A co myślałaś? – blondyn oburzył się teatralnie. – Ja zawsze mam rację.
         Chie w końcu się zaśmiała, ku uciesze Hikaru.

        
         Hikaru odprowadził swoją przyjaciółkę do domu, po czym sam udał się do swojego mieszkania.  Było małe. Zaraz przy wejściu znajdował się pokój gościnny, a po drugiej stronie – kuchnia. Dalej była łazienka, a naprzeciwko niej – po tej samej stronie, co salon – pokój Hikaru. Oprócz tego był jeden „niezamieszkany” pokój i strych na poddaszu, gdzie znajdowały się rzeczy, których chłopak nie używał.
         Poszedł, po raz kolejny tego dnia, do łazienki, po czym włączył telewizję. Akurat leciał jakiś serial. Jako, że Tsuya nie ogląda takich rzeczy, nie słuchał. Po prostu siedział i gapił się w ekran niewidzącym wzrokiem. Nie myślał o niczym specjalnym.
        
Usłyszał głośny dźwięk dzwonka drzwi. Ktoś miał chyba do niego naprawdę pilną sprawę.
- Już idę! – zawołał ospale i podniósł się z kanapy, na której spędził ostatnią noc. Jednak od razu poczuł ból pleców. Spanie na wpół-siedząco dało się we znaki. Na chwilę znieruchomiał, jęcząc, ale zaraz się otrząsnął i poszedł otworzyć gościowi. Okazało się, że do drzwi dobijała się Chie. Miała śmiertelnie poważną minę, nie patrzyła nawet na chłopaka. Wzrok miała wbity w podłogę. Hikaru miał złe przeczucia, ale mimo to starał się uśmiechać. – Co tam? – spytał, siląc się na pogodny ton.
- Tata wyjechał do Sunrise – oznajmiła mu grobowym głosem. – Powiedział, że dzisiaj możemy sobie odpocząć.
- To dobrze. Czemu masz taką minę?
- Nie rozumiesz? – podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. – Myślisz, że ojciec dał nam dzień wolego, bo ma dobry humor? Przecież to znaczy, że za niedługo…
- Przestań! – krzyknął, a potem głos mu się załamał. – Nie kończ…
         Szatynka znów spuściła głowę.
- Chodźmy gdzieś – powiedział, ale jego ton nie był już taki łagodny. Chie nie wiedziała, czy był zły na nią, ale trochę ją przerażał. Blondyn odetchnął głęboko i uśmiechnął się lekko. – Trzeba jakoś spożytkować ten dzień.
- Tak – kiwnęła głową. – Może weźmiemy też Rio i Yo?
- Pewnie. Poczekasz chwilę? Muszę się przebrać.
- Okej – uśmiechnęła się lekko i weszła do domu, a chłopak udał się do łazienki.
Wyszedł dosłownie dziesięć minut później. Wyszli z dziewczyną, kierując się do jej domu. Miał zamiar wyciągnąć ją i jej siostrę z domu, by się trochę zabawiły. On sam też potrzebował jakiejś rozrywki. Chciał – musiał – zapomnieć, choć na chwilę o wszystkim, co go czeka. Choć przez jeden dzień być po prostu Hikaru Tsuyą, a nie ninją, narzędziem armii.
          Wiedział, że Chie też tego chce. Zresztą, kto nie chce? Czasami zazdrościł Rio – bliźniaczej siostrze jego przyjaciółki – że jest archiwistką, ale on nie miał wyboru. Kiedy był mały stwierdzono, że nadaje się na ninję, więc co miał zrobić? Był tylko małym, bezradnym dzieckiem… Gdyby był chudy, za mały, albo coś innego – nie musiałby być tym, kim jest teraz. Dziewczyny miały o tyle lepiej, że miały wybór. Nie rozumiał, dlaczego Chie nie skorzystała z szansy zwykłego, bezpiecznego życia. Nigdy nie pytał. W jakiś sposób czuł, że nie powinien.
         Stanął przed domem przyjaciółek i zadzwonił do drzwi. Otworzył mu mały chłopiec o blond włosach. Patrzył na niego, nie odzywając się, po czym uśmiechnął się szeroko. Hikaru od razu go poznał – młodszy braciszek Chie i Rio, Yosuke.
- Cześć – przywitała się Rio, biorąc blondyna na ręce.
- Cześć – zawtórował jej.
- Cesc – odpowiedział trochę niewyraźnie Yosuke, jak na pięciolatka przystało i podał mu rękę.
- Hej, Yosuke – chłopak zwrócił się do malca i uścisnął mu dłoń.
- Zawsze mam wątpliwości, czy to twój brat. Jest wychowany… W przeciwieństwie do pewnej osóbki – zażartował i od razu dostał kuksańca w głowę od Chie. W tym momencie druga z bliźniaczek się zaśmiała – dziewczyna bardzo podobna do swojej siostry. Z wyglądu były bardzo do siebie podobne, ale jeżeli chodzi o charakter, to łatwiej wymienić podobieństwa niż różnice. Starsza – Rio – była raczej spokojną osobą, czego nie można było powiedzieć o jej siostrze – ruchliwej, zawsze skorej do pomocy Chie. Przynajmniej taką widział ją Hikaru, który lubił ją „trochę bardziej niż inne dziewczyny”. Znał ją lepiej niż Rio. Chie jako pierwsza do niego zagadała, kiedy sam siedział na ławce przy fontannie w centrum Fiore. Dopiero później poznał jej siostrę.
- Widzę, że jak zawsze dobrze się dogadujecie – Rio się uśmiechnęła. Hikaru się zaśmiał.
- Będziemy musieli zabrać Yo – powiedziała Rio.
- No to idziemy we czwórkę! – uśmiechnął się wesoło. – Hej, Yosuke, lubisz lody?
- Tak! – wykrzyknął chłopiec.
- No to idziemy! – Hikaru się zaśmiał. Chie również poprawił się humor. Lubiła patrzeć jak Hikaru się śmiał. W jakiś sposób, jej również było wtedy wesoło. Zawsze poprawiało jej to humor.
- To idziemy? – spytała.
- Tak, chodźmy – powiedziała Rio.
         I poszli. Ich pierwszym celem była lodziarnia. Mały Yo nie mógł się doczekać, Hikaru również. Czasami potrafił zachowywać się jak pięcioletnie dziecko, ale nigdy nikomu to nie przeszkadzało. Wszyscy się wtedy z niego śmiali.
         Kiedy już kupili smakołyki, poszli na spacer. Nie wiedzieli, gdzie iść. Po prostu poszli się przejść. Później zjedzą jakiś obiad, ale do tego jeszcze dużo czasu.
- Hej, Yosuke, jaki masz smak? – spytał Hikaru malca.
- Cekoladowy – odpowiedział mu z uśmiechem.
- Ja mam orzechowy… Daj spróbować twojego! – uśmiechnął się dziecinnie. – A ja dam ci mojego.
- Tak! – Zamienili się swoimi wafelkami z lodami, po czym spróbowali jak smakują.
- Dobry, ale wolę mój – stwierdził Hikaru oddając Yo jego porcję lodów.
- Ja tez – odparł chłopczyk.
         Widząc to, Chie głośno się zaśmiała. Chwilę potem dołączyła do niej Rio. Obie chwyciły się za brzuch, a chłopcy patrzyli to na nie, to na siebie ze zdziwieniem.
- Nie spodziewałabym się, że będzie się tak dobrze dogadywać! – powiedziała Chie, próbując opanować śmiech.
- A to źle? – spytał zdezorientowany Hikaru.
- Nie, ale wyglądacie jak bracia! Nawet włosy macie podobne – dodała Rio, również nie mogąc opanować śmiechu.
         Faktycznie, Hikaru i Yosuke mieli podobne włosy. Kolor niemalże ten sam. Podobnie z ich ułożeniem. Ich włosy były w takim samym nieładzie. U Hikaru wynikało to z tego, że zapomniał się rano uczesać, a u Yosuke, że jego włosy po prostu tak się układają.
- A patrz na ich wzrok! – powiedziała Chie do swojej siostry. – Patrzą na nas tym samym tępym spojrzeniem!
- Prawda, prawda! – zgodziła się Rio.
         Chłopcy po raz kolejny spojrzeli na siebie. Tym razem popatrzyli sobie w oczy. Hikaru miał bardzo ciemne oczy, a tęczówki Yo były bardzo jasne. Przybrały one kolor najjaśniejszego odcienia błękitu.
- Przestańcie się w końcu śmiać! – wyparował Hikaru.
- Właśnie! – zgodził się Yo. – Siostrzyczki są niedoble!
- Jak ty z nimi wytrzymujesz, na co dzień? -  Chłopak zwrócił się do malca, a on wzruszył ramionami.
- Dobra, już dobra – powiedziała Chie. – Przepraszamy…
- I dobrze – odparł Hikaru, udając, że jest dalej obrażony.
- Ej, nie złość się już tak – dziewczyna podeszła do niego i chwyciła pod ramię, na co chłopak zareagował natychmiastowo – rumieńcem.
- Braciszek jest celwony – mały Yosuke wskazał palcem twarz blondyna.
- Och, faktycznie – powiedziała Rio.
- Co ci jest, Hiru? – spytała Chie.
- Ach! Chodźcie już! – krzyknął, wyrywając rękę z uścisku dziewczyny i poszedł. Jednak zaraz potem się odwrócił i powiedział:
- Ruszcie się!

~*~

Co o tym sądzicie?
Piszcie w komentarzach. Chętnie przyjmę słowa krytyki :]