Szkoła, szkoła się zaczyna! Cieszycie się? Ja cieszę się tak bardzo, że mam ochotę skoczyć z klifu... =.= Ale nigdzie go nie widzę xD
W każdym razie, życzę powodzenia w nauce (pewnie się przyda)..! ;*
Zapraszam do czytania i komentowania ^.^
~*~
Rozdział I
Hikaru, jak zwykle, obudził się razem ze słońcem. Od razu zerwał
się z łóżka, by zrobić sobie śniadanie. Szybko je zjadł i wykonał inne poranne
czynności. Nigdy nie zajmowało mu to wiele czasu. Poszedł na jedno z pól
treningowych, jak co dzień od jakichś ośmiu lat. Musiał skierować się w stronę
centrum jego Airlandu – latającej wyspy, na której mieszkają ludzie – gdzie
zawsze odbywały się treningi. Nie było to daleko od jego domu. Droga tam
zajmowała mu nie więcej niż pięć minut.
Chłopak o niemal złotych, lekko kręconych i przydługich włosach
oraz oczach czarnych jak smoła, szesnastolatek, który już osiem lat temu
wstąpił do wojska ninja na Fiore. Przeklinał tamten dzień, nienawidził go i wszystkich
ninja przez ten cały czas, jednak spotkał tam wiele osób, których teraz może
nazwać swoimi przyjaciółmi. Szkoda tylko, że brakowało najważniejszego z nich -
Yoru. On również teraz trenował. Aby kiedyś wrócić do swojego przyjaciela. Nie
porzucił tej nadziei i nigdy tego nie zrobi. Mimo iż wie, że jest duża szansa
niepowodzenia, nie przestaje wierzyć w ich ponowne spotkanie. Nawet, jeśli
minęło osiem lat. Teraz Yoru stał się silnym wojownikiem. Również ma kilku
przyjaciół. W jego nowym "domu" nie było najgorzej. Nigdy nie
narzekał, ale codziennie budził się, wiedząc, że brakuje mu jednej osoby.
Oboje nigdy nie porzucili swojego pragnienia zobaczenia siebie
ponownie. Długi czas rozłąki wcale ich do tego nie zniechęcił. Wręcz odwrotnie.
- Hej, Hiru. - Do
blondyna zbliżyła się ładna dziewczyna o długich, brązowych włosach spiętych w
wysoki kucyk. Jak zawsze, wesoła i pełna życia. Uśmiechała się przyjaźnie. -
Znowu trenujesz?
- Tak. - Przerwał na
chwilę swój trening. - Muszę być silniejszy.
- Rozumiem, rozumiem -
westchnęła. – Ale nawet, jeśli będziesz tak ciężko trenował, nie masz
gwarancji, że go znajdziesz. On może być naprawdę daleko. Jak chcesz go
odnaleźć?
- Nie wiem - odparł
poważnym tonem. – Ale na pewno go znajdę – uśmiechnął się szeroko, jak to miał
w zwyczaju.
- Trzymam cię za
słowo.
- Jeszcze zobaczysz.
Jak go poznasz, od razu go polubisz.
- Mam nadzieję.
Usiedli pod wielkim, rozłożystym drzewem, które znajdowało się na
środku pola. Rozmawiali o różnych rzeczach. Były to raczej błahostki i głupoty.
Nic specjalnego. Ale właśnie takie rozmowy Hikaru lubił najbardziej. Mógł się
wtedy rozluźnić i trochę pośmiać, zapominając o innych poważnych sprawach. Była
to miła odskocznia.
- Idź później coś
zjeść, bo znów będziesz wyglądał, jakby ktoś ci duszę wziął – zażartowała.
- Ej! Nie mam prawa
być głodnym? – jęknął.
- Masz, masz. Już nie
denerwuj się tak, bo ci ciśnienie podskoczy.
- Bardzo śmieszne -
skwitował. - Uwielbiasz denerwować ludzi, co?
- Nie, tylko ciebie. -
Wstała i odeszła parę kroków w stronę swojego domu, po czym odwróciła się i
dodała: - Powodzenia!
I odeszła.
Chłopak stał tam
jeszcze przez chwilę z lekkim rumieńcem.
- Co z nią? -
powiedział do siebie. - Najpierw się ze mną drażni, a zaraz potem wyskakuje z
czymś takim.
Mrucząc pod nosem,
wrócił do swojego zajęcia.
Kiedy już się zmęczył
poszedł do swojego domu, by wziąć prysznic. Okna dalej zasłaniały żaluzje, nie
dając dojść promieniom słonecznym do pokoju. Hikaru jednym ruchem podwinął je do
góry. Słońce zaczęło go razić w oczy.
Wziął z szafy czyste ubrania i poszedł do łazienki. Kiedy już
skończył wyszedł z domu.
Kierował się do
najbliższego sklepu spożywczego, aby uzupełnić swoją lodówkę.
W Fiore znajdowało się zaledwie kilka
sklepów. Ludzie i tak częściej na zakupy udawali się do Etny – Airlandu, w
którym nie było domów, a sklepy. Były tam nieliczne mieszkania, ale należały
one jedynie do sprzedawców, którym nie opłacało się wracać do domu.
Po drodze Hikaru spotkał swojego
kolegę. Był to chłopak o krótkich, ciemnobrązowych włosach oraz równie ciemnych
oczach. Miał bardzo widoczne kości policzkowe i usta wykrzywione w „wiecznym”
uśmiechu. Jak tylko go zauważył, podbiegł do niego.
- Cześć, Hiru –
przywitał się, klepiąc go lekko w plecy. – Co tam?
- Hej – też się uśmiechnął. – Muszę uzupełnić zapasy. A ty, co robisz?
- Hej – też się uśmiechnął. – Muszę uzupełnić zapasy. A ty, co robisz?
- Marnuję czas –
odpowiedział.
- Czyli to, co zawsze
– zażartował blondyn.
- Ja, w odróżnieniu od
ciebie, jestem umówiony na wieczór – pochwalił się.
- Ach, tak – przez
chwilę Hiru udawał, że się zastanawia. – Może mi powiesz, czego mam ci
zazdrościć?
- Jak to, czego? –
oburzył się. – Jestem umówiony z DZIEWCZYNĄ.
- I co w tym dziwnego?
Mówisz jakby to był jakiś wymarły gatunek.
Jego przyjaciel westchnął.
- Poważnie nie
interesują cię takie rzeczy? – spytał, kręcąc głową z niedowierzaniem. – I ty
jesteś nastolatkiem… Chyba ze średniowiecza…
Najwyraźniej Yuuki nie wiedział o
Hikaru tak wiele jak się mu wydawało. Oczywiście, że takie coś go interesowało,
ale to nie było dla niego najważniejsze. Od jakiegoś czasu jego priorytetem
jest spotkanie swojego przyjaciela. Jego największym marzeniem jest powrót do
dni, kiedy byli w sierocińcu. Chciał być dalej tym dzieckiem, które niczym się
nie przejmowało. Chciał po prostu być z Yoru. Nic więcej.
Kiedy pożegnał się z chłopakiem,
poszedł dalej. Do sklepu nie miał daleko, więc szybko tam dotarł i zakupił
potrzebne rzeczy. Gdy zapłacił, wyszedł i skierował się w stronę swojego domu. Był
mniej więcej w połowie drogi, kiedy usłyszał jak ktoś wymawia jego imię.
Odwrócił się i zobaczył, że ktoś biegnie w jego stronę. Zbliżał się do niego
bardzo szybko. Dopiero, gdy był już dość blisko, blondyn rozpoznał go. Był to
Chiaki, wysoki, rudowłosy chłopak ze skośnymi oczami i śniadą cerą. Był starszy
od Hikaru o dwa lata, ale nie zachowywał się jak na starszego przystało. Wręcz
przeciwnie. Był najbardziej zdziecinniałą osobą, jaką Hiru kiedykolwiek
spotkał.
- Hejo – powiedział
Chiaki, wyginając swoje ciało w dziwnych pozach. – Mam do ciebie małą prośbę.
- No? – popatrzył na
niego zdziwionym wzrokiem. Niby znają się już te trzy lata, ale mimo wszystko,
nadal nie potrafi się przyzwyczaić do jego dziwnych „nawyków”.
- Pomóż mi w treningu…
- zbliżył się do niego jeszcze i popatrzył oczami szczeniaka. Hikaru nigdy nie
potrafił mu odmówić.
- Dobra, dzisiaj po
południu, ok? – Chłopak przytaknął.
Wtedy rozległ się niski głos mężczyzny
pochodzący z głośników, znajdujących się na ulicach. Miały one służyć do przekazywania
ważnych komunikatów.
- Ogłaszam, że
zawarliśmy sojusz z kilkoma Airlandami. Wszyscy ninja mają się zgłosić za
godzinę na trening – powiedział, po czym powtórzył raz jeszcze.
Na ulicy zapanowała kilkuminutowa
cisza, a zaraz potem słychać było szepty. W końcu Hikaru postanowił się
odezwać.
- Już nie potrzebujesz
mojej pomocy – powiedział koledze. Przyjacielsko klepnął go w plecy i odszedł z
mieszanymi uczuciami. Bał się wojny, ale również był ciekawy. Zastanawiał się,
jak to wygląda. To głupie, ale naprawdę tak czuł.
_______________________________________________________________________
*jap. noc
** jap. Hikaru –
światło, Hiru - południe
Cudownie.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów. Z niecierpliwością na nie czekam. ^ ^
Epickiee, pisz dalej. *___*
OdpowiedzUsuń